Wiatr pomoże węglowi

Polskie Sieci Elektroenergetyczne są gotowe płacić farmom za nieprodukowanie prądu.

Publikacja: 08.04.2018 18:35

Wiatr pomoże węglowi

Foto: Bloomberg

Operator systemu przesyłowego chce zaprosić część elektrowni wiatrowych do świadczenia usług regulacyjnych poprzez redukcję mocy na jego żądanie. Jest to potrzebne w okresie nadmiernej podaży energii i niskiego zapotrzebowania na nią. Z taką sytuacją energetycy mierzą się zazwyczaj podczas świąt i długich weekendów, kiedy część zakładów przemysłowych ma przerwę. Nie inaczej było w ostatnie Święta Wielkanocne. Zwłaszcza że dodatkowo porządnie wtedy powiało i wiatraki produkowały prąd jak szalone.

Prezes PSE Eryk Kłossowski w rozmowie z „Rzeczpospolitą” zapowiada, że niebawem wyjdzie do rynku z konkretną propozycją. – Farmy od dawna zgłaszały możliwość uczestniczenia w takim systemie. Z kolei PSE na dużych zbiorach danych zaobserwowały, że nie jest to niemożliwe. Okazuje się, że prognozy pogody są dość trafne. Na ich podstawie udaje nam się z dużą precyzją przewidywać produkcję z wiatraków – argumentuje.

Sytuacja win-win

Nie wiadomo, jaki potencjał wiatraków operator uwzględni i ile zechce zapłacić ich właścicielom za usługę. – Do świadczenia usług regulacyjnych polegających na redukcji mocy, czyli tzw. alokacji rezerwy wtórnej, przystosowane są nowe farmy wiatrowe z zainstalowanymi układami automatyki. Mają w Polsce łączną moc 2,5–3 tys. MW, a do 2020 r. powstanie kolejny 1 tys. MW – szacuje Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW). W jego ocenie operatorowi do zbilansowania systemu przy zwiększonej wietrzności i niskim popycie na moc potrzeba 600–1000 MW. – Właściciele farm są zainteresowani świadczeniem takich usług za opłatą. Taki potencjał bez trudu udałoby się zgromadzić – twierdzi Gajowiecki.

Branża oczekiwałaby stawki 130–140 zł/MWh, z czego ok. 70 zł/MWh za samą energię. Resztę stanowiłaby średnia cena zielonych certyfikatów, instrumentu wsparcia dla odnawialnych źródeł energii.

– Przy dużej nadpodaży energii spowodowanej większą wietrznością i niskim zapotrzebowaniem na energię cena na rynku idzie drastycznie w dół. Farmy nie dostaną wtedy na giełdzie więcej niż 70 zł/MWh – tłumaczy Gajowiecki. Podkreśla, że wszyscy będą wygrani. Wiatraki, ograniczając swoją produkcję prądu, zminimalizują potrzebę wyłączania elektrowni węglowych. – Wyłączanie elektrowni na kilka godzin, a potem uruchamianie nie tylko jest droższe, ale też zwiększa awaryjność tych bloków – zauważa Gajowiecki.

PSEW szacuje, że włączenie wiatraków do systemu usług regulacyjnych tylko w opisanym zakresie da PSE nawet 25 mln zł oszczędności rocznie. Nie mniej ważny od ekonomicznego byłby aspekt wizerunkowy. – Wiatraki byłyby postrzegane jako te, które nie tylko nie szkodzą systemowi, ale też są w stanie go wspierać i zwiększać jego pojemność dla przyszłych źródeł energii – argumentuje szef PSEW.

Mniej wiatru, to drożej

Eksperci widzą korzyści, ale i niedogodności takiego rozwiązania. Z jednej strony usługi świadczone przez wiatraki pomogą operatorowi w zbilansowaniu systemu, a z drugiej – zmniejszenie mocy z najtańszych źródeł może niekorzystnie wpłynąć na cenę energii. – W przypadku długiego okresu świątecznego, a taki mieliśmy po Bożym Narodzeniu, odstawienie części farm może zawyżyć cenę w całym miesiącu – uważa Michał Borg, starszy handlowiec z Fiten.

Operator systemu przesyłowego chce zaprosić część elektrowni wiatrowych do świadczenia usług regulacyjnych poprzez redukcję mocy na jego żądanie. Jest to potrzebne w okresie nadmiernej podaży energii i niskiego zapotrzebowania na nią. Z taką sytuacją energetycy mierzą się zazwyczaj podczas świąt i długich weekendów, kiedy część zakładów przemysłowych ma przerwę. Nie inaczej było w ostatnie Święta Wielkanocne. Zwłaszcza że dodatkowo porządnie wtedy powiało i wiatraki produkowały prąd jak szalone.

Pozostało 84% artykułu
Nowa Energia
Bruksela wszczęła postępowania wobec chińskich producentów fotowoltaiki
Materiał Partnera
Energia jest towarem, ale nie musi skokowo drożeć
Materiał Partnera
Przed nami zielony rok
Nowa Energia
Szczyt klimatyczny w Dubaju. Spektakularny zgrzyt na start, dalej też ciekawie
Nowa Energia
Globalna superpotęga energetyczna rodzi się na naszych oczach